Londyn - nowe miejsce do życia

Wczorajszy dzień był dość pracowity. U Eryka trwają remonty, więc ciągle coś robiliśmy. Rano przyjechał węgiel, było z 30 worków, po 30kg. Nie dość, że mróz, to jeszcze droga którą musieliśmy przejść z workami, była jednym wielkim lodowiskiem. Wziąłem worek na ręce, a z tego ciężaru byłem tak przywarty do ziemi, że poleciałem z nim na tyłek. Oczywiście Eryk miał ze mnie niezłe pośmiewisko, ale to nie oznacza że ja nie miałem, bo samo noszenie tego na takim lodzie było zabawne. Eryk tez wyrył o ziemię. Naszym zadaniem było przenieść te worki do piwnicy. 



 


Mieliśmy jeszcze nagrać, jak zjadamy łyżkę cynamonu. Nigdy nie przeglądałem za tak durnymi pomysłami, ale ktoś się nie bawi, ten nie żyje. To nie był nasz pomysł, a naszych czytelników. Nie wchodzę więcęj w taki "biznes" ;D




 Cały dzień był dość pracowity. Jeszcze musieliśmy wytrzepać dywan. Przygotować obiad, specjalnie przygotowane spaghetti, zgodnie z wymaganiami dietetycznymi dla brata Eryka. Nie było takie złe. Mi smakowało.



Wieczorem jeszcze sprzątnęliśmy w domu po robotnikach. Zrobiliśmy Live czat, pogadaliśmy, pośpiewaliśmy i pośmialiśmy się. Nie wiem kiedy nadejdzie kolejna okazja zrobienia takiego czatu, ale mam nadzieję że szybko. Spędziliśmy ten ostatni czas razem. Pożegnania są takie bolesne... Już nawet nie bałem się tego, co mnie czeka w Anglii. Koło 04:00 nad ranem wsiadłem do auta i ruszyłem z nieznajomymi w stronę Londynu. Połowa drogi przesłana. Trochę się zirytowałem, gdy dowiedziałem się że dopiero koło 22:00 będę na miejscu. Spoko, ja też trochę zirytowałem kierowcę. Otóż wyciągnąłem obcinaczkę do paznokci i koleś myślał, że obcinam sobie paznokcie w jego aucie. Troszkę się oburzył. Tak poważnie, to musiałem zmniejszyć wielkość karty sim, bym mógł włożyć ją do telefonu. Nie no, aż tak bezczelny to ja nie jestem. Wiem, co można, czego nie wypada, a co nie można. Tęsknię za moimi bliskimi... Trochę przeżywam to w sobie. Czuje się, jak w ciemnym pokoju, w którym siedzą zupełnie obcy ludzie, a bliscy odeszli bo musieli, choć jest na odwrót. Mój organizm to jak jedna, wielka tama, gdzie ból rozrywa ją w gardle, a łzy dostają się do mych oczu, lekko przecieka, ale szybko ten przeciek jest tamowany pozytywnym myśleniem. Jakoś trzeba się ratować przed szkodliwymi wybuchami. Nie bronię się. W życiu realnym nie każdy obcy człowiek musi wiedzieć co czuję. Nie potrzebuje ich pocieszenia, sam sobie daje radę. 





Dojechałem na miejsce. Czuje się zdezorientowany. Nie znam tu ludzi, ich mentalności. Nie wiem czego mam się spodziewać, a czego nie. Poznałem dwie bardzo pomocne osoby, wiec z nimi nie zginę. Przede mną ciekawy dzień, zobaczymy co mi przyniesie.

25 komentarze:

  1. Mam nadzieję, że w przyszłości będziesz miło wspominał pobyt w Londynie! :)

    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dasz radę Maks :) Początki zawsze są trudne, ale taka jest kolej rzeczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymamy za Ciebie kciuki Maks. Jesteś silny i dasz rade, bo kto jak nie ty? Pierwsze dni nigdy nie sa fajne, ale jak widac na fb poznałeś kilka osób, tańczyłeś z EnglishDanceMan... Nie będzie tak źle skoro masz już tam jakiś znajomych.... :) Wierze że ci się uda, głowa do góry i jak będzie źle to pamiętaj że masz nas. Swoją Armie, która zawsze jest z Tobą myślami i która wierzy że ci się uda. :) Trzymaj się tam cieplutko i pamiętaj o pozytywnych myślach i o nas. :) Pozdrawiam <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Maks, my trzymamy kciuki z całej siły, początki są najgorsze ale będzie dobrze, poznaj ludzi, kiedy oni poznają Ciebie, na pewno się z nimi dogadasz ♥ pozdrawiam i czekam na kolejną notkę + super zdjęcia

    OdpowiedzUsuń
  5. Popłakałam się :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Powodzenia Maks, na pewno dasz radę. Ja dałem dzięki Tobie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeżywam to chyba podobnie jak ty, bo przez ostatnie miesiące stałeś się częścią mojego życia. Rozumiem to że czujesz się obco, wyobrażam to sobie na przykładzie mojej zmiany szkoły, chociaż dokładnie wiem, że skala jest znacznie większa ;P
    Jejku Maks, jesteś silny i wierzę w to że sobie poradzisz, bo kto jak nie Rutkowski? Z twoim podejściem rozgryziesz to wszystko i będzie tylko lepiej. Tęsknota niedługo przestanie być tak uciążliwa.
    Trzymam za ciebie kciuki. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozstania są bardzo bolesne, tak.
    Ale poradzisz sobie, radziłeś sobie w życiu z większymi problemami, bólami i dałeś radę. Z tym też sobie poradzisz. Miejmy nadzieję, że za jakiś czas znowu zawitasz w swoim kraju :). Czekamy i tęsknimy.
    Trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
  9. jestem ciekawa..czy ty wgl czytasz te komentarze, kiedy nie odpowiadasz a je tylko akceptujesz? Bo zdarzalo się, że ktoś przypadkiem wysłał Ci dwie takie same wiadomości a ty akceptujesz zamiast jedną usunąć...

    OdpowiedzUsuń
  10. Kto da radę, jak nie ty?
    Trzymaj się jakoś, z czasem poznasz ludzi, daj sobie ten czas!
    Trzymam kciuki ;)

    wpis krótki, ale wierzę, że nie masz teraz czasu, ani ochoty na pisanie długich i przejmujących tekstów - i się temu nie dziwię!
    zdaj tylko potem relację jak ci jutro poszło w tym Londynie...
    Tyle ludzi ci zazdrości tego wyjazdu, ale to jednak wymaga dużej samodzielności i dojrzałości, żeby sobie tam samemu poradzić...

    trzymaj się! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem że zawsze byłeś odpowiedzialny i byłeś bo radziłeś sobie z większymi problemami więc nic innego nie pozostaje mi jak trzymać kciuki pamiętaj że jak ci się nie ułoży made in Holand przyjmnnie cię bez problemu ;) i tam sb też ułożysz życie pamiętaj że namiary na pracę nadal są aktualne i jak bd chciał to na e-maila Ci je wyślę i wgl;)

      Usuń
  11. Gratki Maks ! Oby tak dalej.
    P.S Video rozwaliło mnie na łopatki ;D haha
    Pozdrawiam i 3-maj się <3 i pamiętaj że wszyscy Cie kochamy za to co robisz !
    Nie chce być anonimowa(ale jakos musze wstawić komentarz) wiec sie podpisze Marta. ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. Życzę Ci szczęścia w Twojej lońdyńskiej przygodzie. Obyś znalazł szybko jakąś dobrą pracę i się "ustawił" jak to mówią :D Cieszę się, że dajesz ostatnio trochę krótsze wpisy - bardzo przyjemnie się czyta takie notki, bo nieraz mam wrażenie, że zamieszczasz aż za dużo w jednym poście. Wiadomo, że pobyt zagranicą jest ciężki, ale dobrze, że znajdujesz pozytywy i starasz się dobrze bawić (widziałem filmik na Instagramie). Pamiętaj o pozytywnym myśleniu, a wszystko się jakoś ułoży :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Oooj Maksiu trzymaj sie <3

    Kala

    OdpowiedzUsuń
  14. Powodzenia w Londynie :) Polecam The London Duengon (chyba jakos tak) :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kto ma sobie dać radę jak nie Ty! ;))
    Mam nadzieję, że ułoży Ci się z pracą i pomożesz rodzinie. Szczęścia Ci życzę, choć wiem, że tego nie potrzebujesz, bo i tak zawsze się podniesiesz i pokażesz na co Cię stać.
    Dla mnie jesteś autorytetem.
    Ryzyko jest fajne!

    OdpowiedzUsuń
  16. Bedzie dobrze zaklimatyzujesz sie ;) pozdrawiam cie ;*

    OdpowiedzUsuń
  17. Jestes w Londynie? W jakiej dzielnicy dokladniej? :)
    Dasz sobie rade, tez bylam zdezorientowana dwa lata temu, jak tu przyjechalam. Powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. powodzenia Maks i żeby wszystko było dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Widzisz! Pozytywne myślenie zawsze pomaga! :3 super mega wpis!

    OdpowiedzUsuń
  20. powodzenia! ;) rowniez mieszkam w londynie, moze kiedys uda mi sie Ciebie spotkac.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Maksio Dasz rade! Twoi czytelnicy trzymają za Ciebie kciuki! Byle było jak najlepiej! :))

    OdpowiedzUsuń

Thanks for your comment :) See ya later

 

Blogger news

Najlepsze Blogi

Twitter Updates