Wszys­cy brniemy przez pieklo



"Wszys­cy każde­go dnia prze­mie­rza­my niebo i wszys­cy brniemy przez piekło"
- Kurt Cobain



 



Człowiek nie pracujący, nie uczy się na błędach i stoi w miejscu.
Przychodził taki czas, kiedy przez nieumyślnie popełnione błędy popadałem w obłęd i znikałem, przestawałem pokazywać innym, że praca nad sobą powinna być stanem czynnym, ale nie zaprzeczę iż wchodziłem do rwącej rzeki tylko po to by zdobyć jakieś doświadczenie robiąc głupie rzeczy, jednym z tych przykładów jest popadnięcie w uzależnienie od narkotyków. Ostatnio jeszcze rozmyślałem nad tym czy by nie pójść do MONAR-u i poznać historie osób, które utknęły w wirze na wiele lat. Na moje szczęście, pomimo tego że zapomniałem o swoim celu, to utopiłem swoją pracę nad celami na pół roku. Nie trudno zauważyć ilu wspaniałych czytelników straciłem, ale dochodzą do tego jeszcze prywatne kwestie.

Na pewno każdy słyszał o mefedronie, amfetaminie i innych dopalaczach. Najgorsze jest w tym to, że najbardziej kusi ciekawość oraz towarzystwo. Ja jestem bardzo silną i (jak mi się wydawało) asertywną osobą, oczywiście z tej prywatnej strony, lecz myliłem się, albo inaczej, zgubiłem się w swojej pewności na siedem ostatnich miesięcy. Nie mogę powiedzieć, że z tym skończyłem na zawsze, ale wiem że na bardzo długo i co pewne, dzięki zmianie nastawienia do tych używek, odstawiłem to na bok. Jeszcze w Sierpniu aktywnie dodawałem wpisy, spotykałem się z moimi czytelnikami, sprawiało mi to radość, chciałem spróbować żyć po swojemu w tym trudnym kraju, gdzie nie łatwo znaleźć dobrą pracę, tanie mieszkanie i zarabiać tyle, by móc opłacić swoje przyjemności. Stety, niestety... Wpadłem w podziemia, prawie jak do piekła, spodobało mi się to wszystko; nowe znajomości, patologiczne imprezy - bo takimi mogę je nazwać - nowe wydarzenia, które wzbudzały we mnie mnóstwo adrenaliny, ale na co to komu? Z tego nie ma nic dobrego.
Przez tego typu zabawy, ze źle wpływającym otoczeniem na czyjeś życie, znikało się w irracjonalnym świecie, gdzie wciąganie w nozdrza dawało poczucie boskości.

Latasz, masz mnóstwo energii, niekiedy dopadała cię zwała...czekałeś na wieczór i pomysł na kolejny melanż, który zaczynał się i kończył identycznie.
Pierwsze długi, brak motywacji do działania (w spełnianiu się życiowo), niszczące się relacje międzyludzkie, kolejne znajomości z kręgu ćpunów, wiadomo że nie można generalizować, bo nie każdy kogo się poznaje robi to samo, co ci, którzy nie zauważyli lepszych perspektyw.

Obudziłem się jakiś czas temu. Wróciłem do domu z imprezy, postanowiłem się ogarnąć, dlatego wszedłem pod prysznic i jak to pod strumieniem wody, do głowy zaczęły dochodzić fakty, te niezauważalne przez ostatnie miesiące. Wszystko inne było winne a nie ja i moje wybory, zapomniałem o tym dlaczego zacząłem i jakie mogą być tego efekty.
Uzależnienie to nie stan, kiedy tylko powtarzamy swoje czyny, ale to stan kiedy raz coś spróbujemy, już na zawsze będzie nam się podobało. Podobało, jak kto patrzy, ja popatrzyłem wtedy inaczej...
Zaczęło się od zwyczaju w braniu a spotkało się na drodze objawów tego zwyczaju.
Budzisz się każdego następnego dnia i czujesz się chory.


Wkładasz rękę do kurtki i wyciągasz chusteczki z ostatnich kilku wieczorów, nie dość że mające bardzo nieświeży, ostry zapach narkotyku, to jeszcze zalane krwią a to z wiadomego powodu - codziennie spływa krew z nosa, nieznośnie zatkany i wielkie strupy. Zachrypnięty głos przez, tzw. spływ po gardle. Ból gardła, podatność na grypę i inne wirusy. Problemy ze spaniem.
Jedzenie? Zaczyna obrzydzać, ale zmusić się trzeba do wymiotów.
Potem łamliwość kości, brak mięśni, sama skóra i kości, bóle kolan, rąk, brak siły do życia.
Nie każdy ma szanse się obudzić, ale ja miałem okazję, myślę że to była jedna z wielu i co gorsza czuję, że ostatnia. Utwierdziłem się w tym jak się zniszczyłem, jak było kiedyś a jak było ostatnio.
A jak jest teraz?

Teraz naprawiam to, co zepsułem.
Mam pracę, wznowiłem stare kontakty, te nowsze nadal utrzymuje, ale przecież nie mam zamiaru brać razem z innymi, nic mnie do tego nie przekona, bo wiem czego chce i pamiętam, jak to się powoli kończyło - nie proces rzucania a proces życia. To smutne i niesamowite znaleźć się pod ziemią, ale nie ma nic cudownego niż możliwość chodzenia po szczytach.
Pomysł na siebie wrócił, znalazłem motywacje w przeszłości, motywacją się stałem i motywacją będę.








TO MOJE DZIEŁA SZTUKI A BŁĘDY TWORZĄ MOJE WARTOŚCI 




Jeśli chcesz się przygotować na ciężkie życie - a takim ono jest, to musisz go doświadczyć.
Nie jestem lepszy a apatia to dobre wyjście. "Lepiej pójść w narkotyki niż radzić sobie w życiu, łatwiej coś ukraść niż zarobić, łatwiej bić dziecko niż wychowywać, miłość kosztuje i wymaga wysiłku".
 Problem polega nie tylko na uzależnieniu, ale też na tym, ile się przez to traci, niżeli zyskuje.

Ci, z którymi jesteśmy najbliżej - z tymi, z którymi idziemy za rękę - mają na nas największy wpływ, w szczególności gdy mamy spadać z nimi w dół z otwartymi lub zamkniętymi oczami.

11 komentarze:

  1. No od sierpnia mega sie zmieniles, brakuje mi tych spotkan z nami Twoich wpisow i tegi ze z nami jestes, popadles w to z czego ja sie wydostalam, tak myslalam ze z Toba sie cos zlego dzieje ale mam nadzueje ze juz z tym skonczyles chociaz na chwile 2D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie spodziewałam się takiego tematu.. Każdy ma jakieś uzależnienie, mniejsze, większe, gorsze czy lepsze ale zawsze uda się z tego wyjść jeśli tylko sam w środku poczujsz sile i motywacje. A ty jesteś naszą motywacją, pamiętaj Maks że nie straciłeś wszystkich. Jesteśmy w stanis zrozumieć że czasem życie się sypie i nie zawsze wczas się opamietujemy. Ty dotarles do tego, jesteś mądrym człowiekiem, znajdziesz prawdziwe życie. Trzymam mocno kciuki za Cb, pisz jak najczęściej. Pati x

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzisz,a jednak ludzie piszący, że się zmieniłeś mieli po części racje, dostrzegli to. Trzymam kciuki, aby udało Ci się z nałogiem i świetny wpis. Pozdrowienia :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaskoczyłeś mnie, wiedziałem że coś w tobie siedzi. Niestety choć sam na pewno powiesz że jeśli cię nie znam to nie mam prawa cię oceniać, to powiem że widać po tobie że nie da się tobie pomóc.. ty sam musisz to zrobić. I cieszę się że teraz to robisz, wkońcu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Brawo Maks! :) Czekałam na ten moment, w którym przejżysz na oczy. Od dłuższego czasu przyglądałam się jak opadasz na dno i trzymałam kciuki, żebyś odbił się zanim będzie za późno. Najbardziej bolało to, gdy widziałam, że wartości, o których z entuzjazmem opowiadałeś mi jeszcze w Bułgarii, nie mają już dla Ciebie znaczenia. Mam nadzieję, że jak najszybciej całkowicie wrócisz do "świata żywych". Może jeszcze kiedyś nadarzy się okazja, abyśmy się spotkali i mogli chwilę porozmawiać. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć, stosunkowo niedawno zaczęłam czytać Twoje wpisy. Jesteś inteligentny i mimo Twojego młodego wieku widzę że patrzysz na świat bardzo racjonalnie. Można mieć z Tobą kontakt, bardziej prywatny? Chciałabym o czymś porozmawiać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Napisanie tego posta musiało być trudne. Pisanie o sobie, swoich problemach. Post daje do myślenia i do poważnych przemyśleń. Tym wpisem zyskałeś jeszcze więcej w moich oczach. Powinieneś być z siebie dumny tak jak ja jestem z ciebie choć to pewnie mało znaczy dla ciebie. Mam nadzieję że kiedyś poznam cię osobiście. Dla mnie jesteś wielkim człowiekiem. Potrafisz wyciągać wnioski ze swoich błędów i starsz się je poprawić nie wszyscy to potrafią robić a ty jesteś w tym konsekwentny. Pozdrawiam Cię ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Maks, jestem z Ciebie dumna. Wiele osób nie potrafi przyznać się do błędu lub nie zauważają go w sobie. Ale Ty potrafisz i chcesz naprawiać te błędy. Najbardziej w Tobie podoba mi się to, że pracujesz nad sobą i dążysz do własnych celów, które sam sobie wyznaczasz. Jesteś jedną z osób, które można stawiać ludziom za autorytet.

    OdpowiedzUsuń
  9. Tb sie udalo, zyjesz. Narkotyki to podpis ze śmiercią.. mało ludzi ma tego swiadomosc.. a wiec ciesze sie bardzo ze z tego wyszles, ale tez nie na zawsze.. smutne ale prawdziwe..

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie jest łatwo z tego wyjść. Przychodzą nawroty, są jak labirynt. Polecam zajrzeć do odpowiedniej instytucji: może nie Monar, a grupy Anonimowych Narkomanów lub pogadać z jakimś doświadczonym terapeutą. Polecam Ci to z czystym - od dwóch lat - sercem.

    OdpowiedzUsuń
  11. Trzymam kciuki Maks!

    OdpowiedzUsuń

Thanks for your comment :) See ya later

 

Blogger news

Najlepsze Blogi

Twitter Updates