Koniec tego pieprzenia



Już Grudzień. Nie mogę się doczekać nowego roku, bo właśnie wtedy wejdę w nową erę. Czuję, że zrobię więcej niż myślę (do tej pory), że mogę. Rok temu było podobnie i nie myliłem się, bo pierwszy raz w życiu odważyłem się zacząć na spontanie przygodę życia, nie mając pieniędzy, jedzenia, pracy oraz pewnego noclegu, czy też wsparcia bliskich, ale podsumowanie kiedy indziej. Przede mną kolejne sukcesy. To wszystko wiąże się ze zmęczeniem, nie tylko fizycznym, ale i psychicznym. Będzie sporo dołów, ale z doświadczenia wiem, że są one potrzebne, by móc ponownie spróbować aby wzbić się ku górze.





Czasami samo rozumienie czegoś nie wystarczy aby coś zmienić i potrzebowałem trochę czasu by to pojąć, gdy chciałem komuś pomóc. Czasami potrzebujemy kogoś, kto również będzie posiadał ambicje i kopnie nas w dupę, dla motywacji w pracy, przy spełnianiu swoich lub wspólnych marzeń.
Czy nie lepiej czasami porzucić chodzenie na łatwiznę? Spróbujmy przestać wszystko upraszczać, szukać wzorów i łatwych odpowiedzi. Zacznijmy przez chwilę myśleć wielowymiarowo, bo wokół nas mnóstwo nieodkrytych tajemnic - a przecież każda z nich wychodzi na świat zewnętrzny w swoim czasie - i tyle paradoksów życia, które trudno będzie zrozumieć, lecz nie trzeba odpuszczać swoich starań, bo one nigdy nie idą na marne.
Nie róbmy z siebie ofiary losu, tylko zobaczmy gdzie sami zawaliliśmy. Na co dzień musimy liczyć się z przyczynami i skutkami, które są nierozerwalnie związane z każdym doświadczeniem. Pewnego dnia przyjdzie etap, w którym zaczniemy doceniać fakty a wszelkiego rodzaju wymysły odstawimy na bok. To nie jest takie skomplikowane, ani proste, ale możliwe do zrealizowania. Nie rodzimy się po to, by rozwiązywać problemy świata, ale po to by dowiedzieć się, co mamy na nim do zrobienia oraz aby znaleźć własne granice - z czasem je przekraczać dla przygody, a z czasem się ich trzymać dla żywotności.



Pomyśl tak, że to wszystko to jedna, wielka, skomplikowana maszyna, wytwarzająca swoim ruchem energię - my jesteśmy tą energią, zwaną duszą. Maszyna jest zaprojektowana tak, by każda dusza wykonywała dostosowane do niej zadania. Ten mglisty wszechświat - bo takim jest (gdyż nie wiemy co będzie przed nami. Wiemy co było, co jest tu i teraz. A dzięki intuicji spodziewamy się tego, co może być) - miesza się różnymi motywami. Opartymi na tym, co nas ściąga na dno; konfliktach emocjonalnych, niechętnych wyborach, samo-oszukiwaniu się i wielu innych negatywach. Jednym z nich, o których chce dzisiaj napisać, to niedocenianie siebie i własnych możliwości. Nie mam zamiaru pisać, jak w siebie uwierzyć, bo nie ma konkretnych sposobów, które mógłbym przedstawić. Wszyscy sami do tego dochodzimy na własny sposób. Głównym problemem tej niewiary są kompleksy. To one zazwyczaj powodują, że coś co jest osiągalne z pozoru staje się nieosiągalne. Na szczęście tylko z pozoru, ale też nie myślmy że nagle możemy mieć wszystko i wszystkich, bo im bardziej chcemy i robimy wszystko na raz, tym bardziej zmniejsza się prawdopodobieństwo zdobycia tego.


Można wszystko, ale po kolei. 


Jak każda energia ma swoją (w tym przypadku) częstotliwość i czas , tak my musimy się nastawić i poświęcić czas, by mogło coś z tego wyjść. Wszystko to czysta fizyka.
Od nowego roku, albo myślę że od kolejnych wpisów, zejdę z tych motywacyjnych tekstów, ponieważ tematy się kończą, a powtarzanie się tworzy rutynę, przez co niszczy wszystko, a przecież to dopiero mój początek, choć inni mogliby uważać inaczej. Na szczęście dopiero zaczynam, celów mam mnóstwo. Patrząc na to, co piszę i jak jest w rzeczywistości, wiem gdzie wprowadzić poprawki, pamiętam to, gdzie tylko pisałem i gadałem, a gdzie oraz kiedy faktycznie coś z tym robiłem. Jestem nieogarniętym leniem. Wymagam od siebie za każdym razem coraz więcej, bo mam tą świadomość, że gdybym się postarał, to mógłbym zrobić daną rzecz milion razy lepiej, niż w przypadku gdy coś tworzę w pośpiechu lub na siłę. Chociaż...czasami trzeba. Koniec tego zbędnego (za przeproszeniem) pieprzenia.




Zdjęcia dla




Nie mogło się obyć bez kolejnych imprez i moich świetnych tripów po Krakowskich klubach. Niedługo otwarcie studia Wiaderko Recordz - studia nagraniowego na Kazimierzu. Wszystko się świetnie rozkręca. W sylwestra mamy plan nagrać teledysk to utworu Dondesa i Febrisa, którym rozpędzimy wjazd na szczyt marzeń krakowskich nygasów. Podnieta jest, ale nie za wcześnie i nie za dużo, a przecież przedwczesne są zazwyczaj nieudane. Taka metafora, bez skojarzeń, albo dla humoru ze skojarzeniami.




7 komentarze:

  1. Jak zawsze dobry wpis ;D
    http://magdlena-janc-fotografia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Maks nie myślałeś o tym żeby promować ciuchy? Nadajesz się do tego. A notka jak zwykle udana. Teraz wiem że nie można zawsze chodzić na skróty. Wtedy łatwiej odkryje siebie. :) Dziękuje <3 / Armia ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Notka jak zawsze daje sporo do myślenia. : ) Nie zawodzisz Nas :P Dziękujemy : )
    + Miło znowu widzieć Was razem, tzn. jako znajomych :p
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie potrzeba nowego roku żeby rozpocząć nową erę. Każde "jutro" jest kolejną szansą dla nas samych, żeby zacząć nowy etap.
    Tak naprawdę jesteśmy silniejsi niż nam się wydaje - jesteśmy własnymi przeszkodami.
    Trzeba złamać barierę strachu przed ryzykiem i dać z siebie wszystko. Zamiast mówić, trzeba robić. Zbyt wiele czasu poświęcamy na analizę naszej przyszłości. Powinniśmy skupić się na tym co jest tu i teraz, mieć świadomość, że każdy czyn może wprowadzić wielkie zmiany.
    Właściwie każdy człowiek powinien sam być własną motywacją. "Umiesz liczyć, licz na siebie"... Ale! Żeby być własną motywacją, musimy znać swoje wady i zalety. Powinniśmy się zaakceptować i żyć tak żeby z każdym dniem być lepszą wersją siebie, tak? Przekleństwem jest wyidealizowany wizerunek człowieka przedstawiony w mediach. Musimy mieć świadomość swojej wartości. Bez tego nie da się zrobić kroku do przodu.
    Życzę Ci sukcesów Maks, żebyś spełnił swoje ambicje i odnalazł nowe horyzonty. Czuję, że planujesz dać nam coś nowego, więc czekam z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejny rok bezsensownej, pseudo-filozoficznej paplaniny. Kolejne obietnice, jak co roku. Kolejne "ale jestem zajebisty, bo jestem smutny, ale chodze na imprezy"... Kiedys zagladanie do Ciebie na blogi bylo przyjemne, stalo sie przyzwyczajeniem. Teraz jest tylko irytacja.

    OdpowiedzUsuń
  6. Weź denerwujesz mnie swoimi psychologicznymi wpisami, lepiej schowaj się i nie wychodź. Weszłam na twojego bloga, bo znajomy mi polecił, mówiąc, że można z tego kręcić niezłą beke. Przeczytałam jednego wpisa i już podniosło mi się ciśnienie, wkurzają mnie tacy co ty, którzy na blogu piszą, że mają depresję, ale kolejnego dnia pójdą na imprezę i jest zawaliście, że był i tu, i tu- kogo obchodzi gdzie ty byłeś i po co? Tylko osoby pokroju ciebie, co mówią, że są smutne, ale i tak pieprzą, że będzie dobrze, że się podniosą- świat gimbusa, który nie zna prawdziwych problemów. Takie blogi jak twój to taki zapychacz Internetu, potrzebny po cholerę. Więc pewnie teraz naślesz na mnie swoich internetowych, nadzwyczaj inteligentnych fanów, żeby zaczęli mnie wyzywać- no chyba, że tego nie zrobisz.
    Jak na ciebie patrzę, to negatywnie się uruchamiam.

    OdpowiedzUsuń

Thanks for your comment :) See ya later

 

Blogger news

Najlepsze Blogi

Twitter Updates