Lot 2432




Praca i praca, ale wczorajszy powrót do domu był troszkę inny, a więc kierowca autobusu zmienił drogę. Mieliśmy jechać tak jak wyznaczono trasę, ale koleś stwierdził że ją zmieni. Pojechaliśmy na skróty. Normalnie jest to niedopuszczalne, ale w nocy dzieją się rożne rzeczy. Skrócił dojazd o jakieś 20 minut, normalnie jechałby 45 minut nieco się zdziwiłem, ale wyszło mi to na korzyść. Sam powrót do domu to zazwyczaj jakieś półtorej godziny. I tak oto rozpoczął się "day off", czyli jeden wolny dzień od pracy. 







Po powrocie do domu stwierdziłem, że czas poświecić czas na sprawy prywatne. Kupiłem i zarezerwowałem lot do Polski - tyle radości.

Teraz tylko odliczać. 





Muszę trochę zarobić by w Polsce pozwolić sobie na więcej. Stwierdziłem, że dopiero tam zrobię sobie kolejny tatuaż. Wiele osób ciekawi co oznacza ten pierwszy. Nie wygląda tak, jakby był robiony przez profesjonalistę, ale to dlatego, że projekt był amatorski i miał mieć oraz ma w sobie swój cenny przekaz. Nie widzę sensu robienia sobie tatuaży, by się chwalić nimi. Są po to, by móc w każdej chwili wspominać o czymś ważnym dla nas samych. Jaki sens ma mój tatuaż?
"People help the people", to tytuł piosenki Birdy (tak naprawdę to cover, ale ma teledysk z wielkim przesłaniem). Była to moja ulubiona piosenka za czasu, gdy żył mój przyjaciel, który popełnił samobójstwo. Słuchaliśmy jej często, więc wszelkie piękne wspomnienia wracają z tą piosenką, choć niekiedy chce się przy niej płakać.
Trójkąt, ponieważ ten przyjaciel bardzo lubił, tzw. "trójkąty hipsterskie", ale sam nim nie był, po prostu podobały mu się. A odwrócony krzyż, to coś, co przykuło moją uwagę w Jego pokoju. Miał sporo takich rysunków. To raczej nie ma nawiązania religijnego, po prostu sobie rysował. Był zamknięty w sobie i nie rozumiał życia. Nie chciał zrozumieć. Ten tatuaż zrobiłem 3 lata temu na Jego "cześć". On mi pokazuje, że życie warto doceniać, bo nikt nie wie, co jutro może się zdarzyć.




Dzisiejszy dzień rozpoczął się dobrze. Obudziłem się przez padające światło przez okno, na szczęście była godzina 12:00, a nie 02:00, więc wyspałem się, ogarnąłem i pojechałem na zakupy z koleżanką z pracy - Camille. Spędziliśmy razem cały dzień. Na początku bałem się, że nie zrozumiemy się, gdyż mój angielski nie jest zbyt dobry, ale poszło naprawdę nieźle. Dogadaliśmy się, opowiedziałem jej trochę o mnie i moim życiu, a ona mi o swoim. Znaleźliśmy wspólne tematy. W końcu spędziłem czas z kimś, kto nie jest z Polski. 
Zakupy się udały, kupiłem to, co chciałem. Dzisiaj też dostałem maila od Mr. Gugu & Miss Go, że wysłali mi paczkę z ubraniami, więc niedługo zaczynam pierwsze sesje zdjęciowe. Pokażę Wam, jak ja widzę mój własny świat "fashion", tzn. w czym gustuję i jak dobieram swój ubiór. Mam sporo pomysłów.
Puściłem Camille piosenki polskiego zespołu LemON i pomimo tego, że nie rozumiała tekstu, to naprawdę spodobało jej się. Jak widać nawet mamy podobny gust muzyczny. Co prawda, tekst też jest dobry i prosto z serca. Takich artystów warto doceniać. Szukaliśmy jakiegoś parku, ale do większości trzeba mieć... uwaga... KLUCZ! Nie ogarnąłem sytuacji. Byliśmy pod dwoma parkami, ale były zamknięte, pomimo że w środku siedzieli ludzie. Okazało się, że to "Private Garden". Super, a publiczne daleko. Jakaś kobieta pokazała nam drogę na taki "taras". Jakiś dziwny budynek, bez sklepów, bez niczego, tylko po schodach się wychodziło i kilka kwiatków stało oraz miejsca do siedzenia lub leżenia.
Londyn coraz bardziej mnie szokuje. Nie dość, że maja prywatne parki, w których można pić alkohol, tak jak w metrach i autobusach, to jeszcze taksówki i autobusy jeżdżą, jak tylko im się podoba. Taka tam: wolność.  













 











Na koniec dnia zostawiłem portfel w metrze, na szczęście Camille go znalazła i była tak miła, że zaniosła go do naszej pracy. Teraz odpoczynek, bo od jutra znowu powrót do roboty. Te dwa tygodnie będą długie i bardzo męczące. Poświęcę się bardziej na zarobku, bo dostałem już pisemne upomnienie za spóźnianie się. Niezbyt fajnie. 




Dzisiaj czytałem o ty, jak Krystyna Janda spotkała się z rzeczywistością i pisała o tym jakich mężczyzn teraz się spotyka. Na ogół nie mam czasu by czytać takie rzeczy, ale jednak troszkę mnie to poruszyło, gdyż sam należę do tej płci. Droga Pani Krystyno, to że ktoś Pani nie pomógł w pociągu wyłożyć walizki lub potraktował, jak dosłowne "zero", to nie znaczy że każdy mężczyzna taki jest. Wszyscy różnimy się, każdy jest inny i to fakt, że zależne jest od wychowania rodziców, ale np. moi rodzice nie mieli zbytnio możliwości by mnie wychować. Jedni ludzie mają w sobie empatie, inni jej nie mają najwidoczniej, ale nie generalizujmy, nie wrzucajmy do jednego wora kobiet i mężczyzn. Jedne człowiek potrafi być pomocny, ale może jest Pani na tyle kojarzona, że ludzie nie ociekają uwielbieniem w Pani stronę. Może tkwi błąd gdzie indziej? Może warto nad tym się zastanowić. Nad sobą. Nie uważam, że popełniła Pani błąd prosząc o pomoc, ale jak to się mówi "karma wraca" - nie każdy nam pomoże, nieważne czy to kobieta, czy mężczyzna, czy bezdomny, czy bogaty. Każdy jest po prostu inny. Na jakich wyrośli dzisiejsi mężczyźni? na różnych ludzi. Może coś w tym jest, że chłopcy są teraz bardziej wrażliwi, ale jesteśmy w czasach, gdy ludzi się zbliżają, ludzie się nie boją tak ufać, tak sie otwierać jak kiedyś, więc ludzie nie przestają okazywać uczuć, nie przestają okazywać siebie, tego czy czegoś chcą, czy nie, czy coś im się podoba, czy nie.. Dlaczego od razu sugeruje Pani, że mężczyzna który nie chce pomóc od razu musi być naznaczony pojęciem "mięczak" "niemiły"? Fakt, to miłe gdyby ludzie sobie pomagali, żyłoby nam się lepiej, ale to nie jest Eden, jesteśmy na Ziemi. Może nie jestem w Pani wieku, ale widzę jak jest. Skoro lubi Pani generalizować, to same dążycie do równouprawnień dla kobiet z mężczyznami, więc dlaczego od razu pytanie kierowane jest w stronę mężczyzn? mamy prawo czuć się źle, obolali, chorzy, tak samo jak każdy inny. Ludzie sami pokazują czy warto komuś pomóc czy nie. Jedna kobieta po 50tce wsiądzie do tramwaju i powie, że ona będzie tu siedziała, nie dość że nie poprosi o zwolnienie miejsca, bo uważa że to jej i jej się należy, to jeszcze zwyzywa za to, że nie zauważyłeś jej lub na chama będzie popychała swoją torebką być zobaczył, że to ona, a jak wychodzi z tramwaju to zapieprza, jak maratończyk. Jak widzi Pani, każdy jest inny, a sprowadzanie się do biologicznego punktu lub wrażliwości człowieka nie ma totalnie sensu. Dzisiaj spotkamy kogoś, kto będzie miły, ale jutro lub za dwie godziny, ktoś okaże sporo nienawiści. Przeszłość ma na to duży wpływ i pytanie pozostaje indywidualne "czy zrobić coś dla kogoś". Ile wyniesiemy z domu i z ulicy? Jest różnie. Ja zrobiłbym, bo empatii mam sporo, ale jestem mężczyzną i nie potrafię patrzeć bezczynnie na czyjeś nieszczęście. 





10 komentarze:

  1. Przyznam, nie czytam każdego Twojego wpisu. Po ten ' sięgnęłam ' z powodu problemów z zaśnięciem i wiesz co? Wydaje mi się, że zdobyłeś nowego czytelnika. :)
    Czytając to wszystko, przed oczami miałam zwykłego chłopaka, który stara się przekazać wszystko to, co ma w sercu. Nie jest to kolejny blog pełen wypowiedzi ludzi o rzeczach, o których nie mają zielonego pojęcia. Ty piszesz o normalnych sytuacjach w niebanalny sposób. I like it. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dodaję pierwszy komentarz, a Twoje wpisy czytam od dość długiego czasu. Podziwiam Cię, Twój szacunek do innych. Pozdrawiam, kochany :)

    OdpowiedzUsuń
  3. zgadzam sie z Toba. tez nie lubie jak ktos generalizuje. dobrze, ze ludzie sa rozni, bo gdyby byli tacy sami to na swiecie bylo by nudno. dobrze ze masz odwage do tego, by wyrazac swoje zdanie. jestem z Ciebie dumna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny wpis :* dzięki twoim wpisom na blogu stalam się pewniejsza siebie, nie obchodzą nie negatywnie opinie ludzi i staram się docenić to co mam :D wracaj wybko do polski tęskimy :* pozdrawiam Magda :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny wpis jak zwykle. Uwielbiam Cię między innymi za to, że piszesz w sposób przyjemny i przejrzysty. No i nie robisz z siebie gwiazdy, a jesteś naturalnym, zwykłym fajnym gościem. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Napisałeś o czymś, co jest niby zwykłe. Ludzie często generalizują; nie znając drugiego człowieka - oceniają go. Nie wiem co tu jeszcze napisać.. ale powiem Ci, że tymi NIBY prostymi i zwykłymi wpisami, które pochodzą prosto z Twojego serca, przekazujesz ludziom ( a przynajmniej mi) tyle pozytywnego myślenia.. dzięki temu moja wiara w siebie wzrosła o 100%. Kazdy kolejny Twój wpis wnosi do mojego życia coś nowego.. czasem nawet patrze przez to inaczej na niektóre rzeczy i sytuacje... no cóż, po prostu - NIECH KAŻDY KOLEJNY TWÓJ WPIS BĘDZIE TAK SAMO WSPANIALY, pisz o rzeczach, które dotyczą ' zwykłych ' ludzi... Dziekuje za wszystko, mordko. <3/ Martyna

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny wpis. Z resztą jak zawsze. Ciesze się że sobie tak dobrze radzisz tam w Londynie. Podziwiam cie za to i życze Ci żeby było jeszcze lepiej. Pamiętaj że my tu w Polsce cie wspieramy i możesz na nas liczyć. "People help the people " ? Prawda ?
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  8. cudowny wpis, jak zwykle :)

    OdpowiedzUsuń
  9. masz racje, każdy jest inny (ale wszyscy równi) i nie ma sensu takie ocenianie ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie też zadziwia każdego dnia, zełaszcza na Ilford. MASAKRA

    OdpowiedzUsuń

Thanks for your comment :) See ya later

 

Blogger news

Najlepsze Blogi

Twitter Updates