Hospital

To była jedna z najgorszych nocy ostatnimi czasy. Musiałem skończyć wcześniej pracę, bo moje zdrowie znacznie się pogorszyło. Wieczorem było coraz gorzej. Wszystko działo się tak szybko, ale to była jedna, wielka męka, której nie życzę nikomu. Musiałem wyjść z domu, bo tak mi było źle. Poszedłem kupić tabletki, ale wszystkie apteki były pozamykane, tzn. Twardo szukałem całodobowego. Już ledwo chodziłem i ogarniałem rzeczywistość, ale pojechałem w wyznaczone miejsce przez Google. Pojechałem do Asdy, takiego centrum spożywczego, ale okazało się że tamtejsza apteka "pharmacy", nie była całodobowa i zamknęli ją o 22:00. Załamałem się, byłem totalnie wykończony, myślałem że już nic nie zrobię. Zadzwoniłem do Eryka, a on pomógł mi się odnaleźć. Nie powiem, ale to było tak okropne, że łzy same leciały. Ledwo już nogami mogłem ruszać - stawy mnie zaczęły boleć. Z każdą minutą mój stan się pogarszał, a byłem daleko od domu. Eryk powiedział mi gdzie jest otwarta apteka i jak oznajmił, że 10 min od mojego domu, to myślałem że umrę. To nie koniec podróży. Zdążyłem do apteki, a tamtejszy farmaceuta kazał mi jechać do szpitala. Pojechałem.



Czułem się okropnie. Już wolałbym przechodzić przez grypę. Każdy ruch gałkami ocznymi sprawiał, że dostawałem coraz większe zawroty głowy i gubiłem swoją orientację. Nogi odmawiały posłuszeństwa, ledwo co oddychałem, ból w płucach i mięśniach.
Dojechałem, ale trafiłem na złe oddziały. Na porodówkę, ale na szczęście ktoś mnie nakierował w odpowiednie miejsce. Nie wierzyłem, że to się dzieje naprawdę. Musiałem wypełnić jakąś kartę, by lekarz mógł mnie zbadać. Potem doktor w poczekali sprawdziła mi temperaturę. Dokładnie wynosiła 41,7. Zaczęły mnie atakować dreszcze, miałem mocne mrowienie na twarzy i rękach, wolałem już umrzeć, niż tak cierpieć. Choć było po północy, to kolejka była długa. Oddałem mocz i końcu zostałem wezwany. Doktor mnie przebadał, jego zdaniem to wirus, ale muszą zrobić chyba badania - tak zrozumiałem - a ja muszę zarejestrować się u mojego lekarza w okolicach domu. Nie mogli mnie zatrzymać. Spadła temperatura do 37,1. I musiałem wrócić do domu, na szczęście było odrobinę lepiej.
Naprawdę, myślałem że już umieram i chciałem tego bardziej niż nigdy. 

 U dorosłych, temperatura organizmu równa 41 stopni i więcej może doprowadzić do uszkodzeń mózgu oraz organów ciała. Enzymy to białka, dzięki którym możliwe jest zachodzenie wszystkich procesów biochemicznych w naszym ciele. Bez nich niemożliwe jest oddychanie, odżywianie i wszystkie inne funkcje życiowe. Przy temperaturze powyżej 42 stopni Celsjusza, enzymy te bezpowrotnie denaturują – innymi słowy „ścinają się”. Zatrzymana jest większość procesów życiowych - człowiek umiera. 









Czasami ludzie myślą, że nas znają, np. Ciebie. Wiedzą kilka faktów o Tobie i składają je w dziwną całość, która staje się dla nich jakimś sensem. Jeśli nie znasz się bardzo dobrze, to może im uwierzysz w to i się przejmiesz, że mają rację, ale jeżeli się znasz, to po co się przejmować? Ale prawda jest to, że to nie wszystko o Tobie. Masz swoje wady, masz swoje zalety, jeżeli ty je zaakceptujesz to lepiej na tym wyjdziesz, ale nie każdy to zrobi, nie każdy to rozumie i nie każdemu na Tobie zależy, choć znajda się tacy, którzy zaakceptują je, pomimo wszelkich trudności, kłótni, sprzeczek, wyzwisk i tak po czasie się dogadacie, a relacja wróci do normy. Bo prawdziwi wobec Ciebie i tym którym zależy na relacji z Tobą, to Ci, którzy zaakceptują, ale będą oczekiwali nawet najmniejszych zmian. Kłótnie uczą, czego nie robić, by było lepiej, ale warto pamiętać, że nigdy nie będzie idealnie. To chyba zrozumiałe na tyle by zacząć akceptować siebie. Poznaj siebie, zrozum sens.






***



17 Maj
KRAKÓW
spotkanie


godz. 14:00 przy wejściu do Galerii Krakowskiej od strony H&Mu




10 komentarze:

  1. Jak to czytalam,to,az lezki mi do oczu naplywaja :( Mam nadzieje,ze szybko powrocisz do zdrowia,zycze Ci tego z calego serca. Pierwsze zdjecie jest tak nasaczone smutkiem,bolem,ze az ja czuje Twoje cierpienie. Oby bylo tylko lepiej. Pozdrawiam,trzymaj sie Maks :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny.Już wszystko okej ? ;OO Martwimy się.. ;//

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedny Maks ;(( 3maj się <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedny Maks... Wracaj szybciutko do zdrowia! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. sraka blog chujowy jak polski rząd

    OdpowiedzUsuń
  6. POW POW! ♥ Widzimy się w Krakowie! <3 + cudowny wpis z resztą jak każdy inny! ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Oooo.. Chorzy chłopacy są tacy biedni. :)) Zdrowiej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale ta muzyka fanie wpływa na myślenie, podczas czytania tak mądrych słów.. Idealnie dobrana :)
    Mam nadzieje, że ze zdrowiem już wszystko w n ajlepszym porządku :) pozdrawiam ;) / A

    OdpowiedzUsuń

Thanks for your comment :) See ya later

 

Blogger news

Najlepsze Blogi

Twitter Updates