Najgorsze jest to, że do pracy jadę półtorej godziny z trzema przesiadkami. Co z tego, że się spóźniam, ale to mi nie przeszkodzi w niczym. Uważam, że mam prawo do spóźnień - nie zauważyłem by się rzucali o to do kogokolwiek. Ważne by być.
Jak to jest z tutejszą walutą? Każdy wie, że płaca jest tutaj lepsza niż u nas, ale by moc się oswoić to tworzę sobie tutaj lepszą Polskę - mam na myśli, że jadam to co Polskie, a na walutę patrzę również jak na nasze. Tak jakbym dostawał minimalną 5-8 zł na godzinę, tak tutaj nie patrzę na funta jak na funta, ale jak na złotówki. Jak idę do sklepu i widzę, np. Ketchup "Pudliszki", który kosztuje 1,60, to nie przeliczam razy pięć na złote, ale traktuje to jak zloty sześćdziesiąt, bo płaca jest jak w Polsce, tylko że w funtach brytyjskich. Jak zarobie tu £200 i pojadę do domu, to na dobrą sprawę przywiozę 1000zł, które zarobie w 4 dni, a tam musiałbym harować tygodniami by tyle zarobić, dlatego uważam to za duży plus (pracowanie w Anglii). Najgorsze w tym wszystkim to, że nie ma tu moich najbliższych, ale sprowadzę ich tutaj póki będzie możliwość - nigdy nic nie wiadomo, co Cameron (premier UK) wykombinuje. Jeszcze ta cała sytuacja miedzy krajami NATO, a Rosją...
Trzy miesiące i będę miał przy sobie Eryka, Miłosza i Paulę, potem dojedzie Nikola i mój brat z Krzyśkiem. No i na dobrą sprawę mam w planach przylot do Polski, na kilka dni, za jakiś czas.
Nie miałem zbytnio czasu by robić zdjęcia podczas pracy, ale coś tam dzisiaj zrobiłem:
Orion Rings - niby ohydne, ale kiedyś spróbuję
Mój obiad w trakcie przerwy
Takie mam codziennie widoki. Otwarta kuchnia, więc ludzie widzą co robimy.
Dzisiaj byłem w podobnym stanie, tylko że nie rano, ale po południu..
Lubię robić zdjęcia ludziom, jak śpią. Od zawsze poprawiały mi takie zdjęcia humor. Nie zmęczenie ludzi, ale ich miny. Najnormalniej w świecie, jak ze znajomymi jedziemy gdzieś w długa podróż i zasypiamy, to najnormalniej w świecie robione są zdjęcia, tzw. śpiochom, tak samo jak ktoś naprzeciwko mnie siedzi i śpi, to nie mogę się powstrzymać, więc robię innym. Jak gdyby nigdy nic :D
Na przerwie postanowiłem porobić zdjęcia drogi, którędy często przechodzę.
Uroki Londyńskich dzielnic:
Uroki Londyńskich dzielnic:
I moje "selfie":
OBY DO MAJA!
***
Przecież wszystko
dzieje się po coś, może nie wszyscy to jeszcze zauważyli, ale
wystarczy się skupić. To nie jest trudne usiąść i pomyśleć nad
wydarzeniami, które prowadziły do pozytywnych i negatywnych skutków, zawsze
były te dwa odbicia, w każdej sytuacji. Z każdej sytuacji znalazło się wyjście
i z każdej się znajdzie. Mam taką prośbę do każdego czytelnika mojego bloga. Od
tej prośby będzie zależało, czy faktycznie jest w tym prawda czy nie i czy
warto wierzyć w moje słowa. Nie chce nikogo przekonywać, ale chce by każdy sam
stwierdził czy coś w tym jest, a to wystarczy by zwykłe coś zmieniło się we
"wszystko sensowne". Proszę byście cofnęli się do ostatnich bolesnych
wydarzeń, które macie już za dobą i oceńcie, czy prócz złych efektów pojawiły
się jakieś pozytywne, czy to doprowadziło do czegoś, czego byście inaczej nie
zrozumieli lub czego byście nie poznali, czegoś wartościowego gdybyście żyli
bez tych bolesnych przejść. Potem otwórzcie
oczy i uwierzcie że będzie lepiej, że coś musi się stać złego by wyszło w końcu
coś dobrego.
Wielu myślało z nas (nie raz), że to koniec, że nie da się już wyjść z sytuacji, ale to normalne u osób, które są zmęczone, które nie myślą racjonalnie, ale nigdy tak nie było w moim życiu, ani ludzi, których znam. Nigdy nie było braku jakiejkolwiek możliwości przejścia przez te kłopoty, wystarczyło że odczekali, albo po prostu się nie użalali, bo wiedzieli że to strata czasu, to nigdy w niczym nikomu nie pomogło albo mogli poczekać i myśleć pozytywnie albo ruszyli dupska i szukali odpowiedniej drogi do wyjścia ;) Największym kłopotem zawsze było patrzenie na sytuacje, nasz punkt widzenia.
Wielu myślało z nas (nie raz), że to koniec, że nie da się już wyjść z sytuacji, ale to normalne u osób, które są zmęczone, które nie myślą racjonalnie, ale nigdy tak nie było w moim życiu, ani ludzi, których znam. Nigdy nie było braku jakiejkolwiek możliwości przejścia przez te kłopoty, wystarczyło że odczekali, albo po prostu się nie użalali, bo wiedzieli że to strata czasu, to nigdy w niczym nikomu nie pomogło albo mogli poczekać i myśleć pozytywnie albo ruszyli dupska i szukali odpowiedniej drogi do wyjścia ;) Największym kłopotem zawsze było patrzenie na sytuacje, nasz punkt widzenia.
Człowieka można pokonać, ale nie można
zniszczyć. Jesteśmy ludźmi z krwi i kości, mamy swój rozum i wiemy jak jest.
Nie jesteśmy ze szkła, nie jesteśmy z plastiku, czy z porcelany, nie można nas
zniszczyć, można nas pokonać, jesteśmy jak szachy, my robimy na początku za
zwykłe pionki, a na odpowiednim poziomie dojrzałości, po przejściach, stajemy
na miejscu najsilniejszych pionków. Lecz nawet najsłabszy z nich może przejść
przez fale przeciwności. Kiedy zostaniemy pokonani, to możemy spróbować jeszcze
raz i tak próbować dopóki nie wygramy. Od razu nie wygramy z mistrzem w
szachach, ale jeżeli nauczymy się myśleć i dojdziemy przez błędy do wprawy, to plansza będzie należała do
nas. Nawet mistrz ponosi porażki.
Bardzo ciekawy wpis zresztą jak zawsze <3 spróbuje zrobić to o co prosiłeś czytelników. Właśnie dzięki takim wpisom zaczynam uświadamiać sobie swoją wartość ;) dziękuje :*
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis, daje do zrozumienia ;*
OdpowiedzUsuńNarazie wszystko u mnie się wali, ale będzie dobrze musi być, jestem silna. Życie to nie bajka czasami jest pod górkę :( /Alex
Tam wszystko wydaje się takie piękne i cudowne, zastanawiam się dlaczego zwyczajne londyńskie dzielnice mnie tak ujęły..monotonia?
OdpowiedzUsuńU mnie jest juz dobrze i to dzieki tobir max ;*
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje wpisy ,jak i również Ciebie. ;) dają wiele do myślenia , oraz z każdym dniem , czuję się przez to silniejsza, jesteś moim autorytetem . Dziękuję
OdpowiedzUsuńMasz rację, wszystko dzieję się po coś. Zaczynam wszystko rozumieć:)
OdpowiedzUsuńWszystko powoli staje się łatwiejsze. Dziękuję :*
Życzę powodzenia w pracy jak i w życiu. ;)))
Super wpis :***
OdpowiedzUsuńDziekujeeeeee :3
Ja uwielbiam robić ludziom zdj. jak coś piją. xd
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis : )
OdpowiedzUsuńZamierzam założyć bloga, ale nie wiem co z tego wyjdzie.. / Oliwia.
Wpis jak zwykle bardzo dobry. Tak "z grubsza" analizując to o co nas poprosiłeś to w większości z tych złych sytuacji wychodzą później te dobre.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Wpis mnie zaskoczył, bo przypomniało mi się jak wczoraj pisałam do ciebie. Przepraszam, że nie wysłałm ci tego wypracowania, bo zapomniałam, że nauczycielka je wziela dla siebie, ale skserowałam i zaraz ci przepiszę na maila. Pozdrawiam. Eryka Urba
OdpowiedzUsuńbardzo duzo dajesz do zrozumienia i bardzo duzo nauczyłeś mnie w zyciu, nie przestawaj pisac bo robisz to najlepiej, tak trzymaj!
OdpowiedzUsuńCiekawy, przemyślę to, ale już mi się wydaje, że nauczyłam się jednej ważnej rzeczy, teraz się cieszę, iż miałam przykre, złe sytuacje, gdyż wyszło z tego coś sensownego. :) /Alicja
OdpowiedzUsuńW ciekawy sposób ubierasz to w słowa. ;) Nie przestawaj pisać, bo naprawdę świetnie Ci to wychodzi. A ja z całą pewnością jeszcze wrócę na Twojego bloga.:)
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze . Co dziennie wracam do momentu z tymi złymi chwilami , niemam juz totalnie siły by myślec pozytywnie . Wydaje mi sie ,ze to co osiągnęłam wszystko zotało zniszczone dla tego niemam po co walczyć , dla kogo .. Walka dla siebie straciła juz na wartości . Fajnie , ze chociaż gdy mam dola mozna zajrzeć do Ciebie i poprawić sobie humor :) ale to i tak za mało ..
OdpowiedzUsuńWpis jak zwykle wartościowy. Dzięki Twoim wpisom coś zmienia się w moim życiu. Dziękuję. <3
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię.
"Nawet mistrz ponosi porażki" dokładnie
OdpowiedzUsuńNic nie dzieje się bez powodu!-od dziecka wyznaję tę 'zasadę'. :)
OdpowiedzUsuń